Archiwa kategorii: post

Bij policjanta

Nie wiem, czy to, co w artykule „Polowanie na policję” przedstawił Newsweek (12/2010) to dowód na nagłe zwiększenie się ilości aktów brutalności przeciwko policjantom (z ośmiu przedstawionych przypadków z ostatniego miesiąca miesiąca na przykład dwa to ataki przez włamywaczy samochodowych – a ich za reprezentantów młodzieży bym nie brał), ale coś jest na rzeczy. I chodzi tu o rzucenie brzydkiego słowa do pana w mundurze, ale o brutalne, zbiorowe, często zaplanowane ataki, wparowywanie na komisariat z siekierą (!).

Coraz bardziej czuję, że się starzeję, bo „za moich czasów” takiej masowej nienawiści do wszystkiego w mundurze nie było. Owszem, były napisy „HWDP” na ścianach (tak, wtedy jeszcze „H”, nie „Ch”), ale to były wybryki kojarzone raczej z blokersami, których wtedy było niewiele – a na pewno nie była to dominująca grupa. Tymczasem obecnie każdy kto słucha hip-hopu czuje się w obowiązku pluć na policję.

Źródła tej nienawiści są nie do końca określone. To raczej dogmat. Pies jest psem bo jest psem. Oczywiście podstawowym źródłem tych zachowań jest „kontestacja aparatów władzy”, jak by to można ładnie nazwać – ogólnie chodzi o to, że policja psuje zabawę. Bo przecież wiadomo, że rzucanie śmietnikami w autobusy jest bardzo ciekawe, natomiast policjant przychodzi i zabrania. Dlatego policjanta takiego trzeba dźgnąć nożem – stało się tak w lutym na warszawskiej Woli, jak pewnie wszyscy wiedzą. Ale zabranianie zabawy śmietnikami to bardzo mocny powód do napaści – a wystarczą dużo słabsze. Na przykład w Szczecinie trójka 20-latków zasadziła się na policjanta po służbie, bo ten kilka dni wcześniej ich… wylegitymował.

Według artykułu z Newsweeka, osoby stawiające się Policji zyskują poklask otoczenia, zwłaszcza na forach internetowych. Może i tak jest, ale trzeba pamiętać, że w Polsce grupa gangsta z gimnazjów, „white niggerów” czy innych pozerów jest wyjątkowo rozbudowana, a grupy te znane są z tego, że są mocne w gębie. I fakt, robią różne głupoty dla poklasku – bo przecież to istota pozerstwa – ale czy oni faktycznie by się zdobyli na jakieś bardziej oficjalne akty społecznego nieposłuszeństwa – nie sądzę.

Ale problem moim zdaniem jest. Z tymi, którzy nie siedzą na forach internetowych, tylko przed blokami. Którzy irytują wszystkich dookoła, ale wszyscy boją się im zwrócić uwagę. Którzy nie mają autorytetów, nie boją się konsekwencji, nie myślą o niczym. Dr hab. Jacek Kurzępa, socjolog młodzieży, mówi:

Młodzi nie mają jeszcze wyrobienia przestępczego, żeby móc dozować agresję, żeby skalkulować, że wcale nie trzeba kogoś zabijać, aby osiągnąć pożądany skutek. Aby dokonać rabunku, wystarczy często postraszyć nożem. Młody zaś, gdy wyciąga nóż, gotów jest go naprawdę użyć.

Daruję sobie teraz dywagowanie „czemu tak jest?” czy komunały „a gdzie są rodzice?”, „w szkole już niczego nie uczą!”, czy bzdury jak „to wszystko przez gry komputerowe”.

Nie ma możliwości ingerencji w sposób wychowania dziecka w domu, a raczej jego braku. A jeśli jest jak jest, to trzeba zadziałać z innej strony. Ministerstwo Sprawiedliwości, po głośnym przypadku zadźgania policjanta przeszkadzającego w rzucaniu koszem na śmieci, szybo przygotowało projekt ustawy zaostrzającej kary za ataki na funkcjonariuszy. Tylko czy to coś da? Moim zdaniem nie. Jeśli ktoś wyciąga nóż – nie ważne czy to na policjanta czy na zwykłego przechodnia – to mu nie robi różnicy, czy za zabójstwo będzie siedział 20 czy 25 lat. Bo nie myśli o konsekwencjach – taka już jest radosna mentalność dzieci, czy to pięcio-, czy dwudziestopięcioletnich (dlatego właśnie jak dziecko podpali dywan, rodzic pyta „Czy ty myślałeś co może się stać?!”, a odpowiedź jest zawsze ta sama – nie, nie myślał). Za to bardzo sensowna jest druga część propozycji – otóż Ministerstwo sugeruje, aby osoba pomagająca policjantowi, która przekroczy granice obrony koniecznej, była chroniona tak, jak funkcjonariusz publiczny. I w drugą stronę – osobie atakującej takiego „pomocnika” będą przedstawione zarzuty napaści na funkcjonariusza publicznego.

Teraz przykład z drugiej strony. W Słupsku dzielnicowy jest oskarżony o pobicie trzech młodzieńców. W żadnym wypadku nie popieram maltretowania zatrzymanych na posterunkach – bo to nikomu na dobre nie wychodzi, poczynając od skojarzeń z MO, na dawaniu powodów gówniarstwu skończywszy. Nie ma też żadnych obiektywnych relacji jak cała sprawa wyglądała – wiadomo, że policja interweniowała w sprawie grupy wyrostków, którzy ciągle siedzieli na klatce schodowej, niszczyli budynek – generalnie to, co robią blokersi, a przeciwko czemu mało kto się sprzeciwia, bo po prostu ludzie się boją; gówniarzy zatrzymano, a po wypuszczeniu, jeden z nich poskarżył się rodzicom, że policjant bił ich pięścią po twarzy. Czemu wspominam o tej sprawie? Bo jest takie powiedzenie: „chcesz komuś przyłożyć, walnij policjanta – nie odda”. Policjant powinien z dzieciątkami obchodzić się jak z kwiatuszkami, a nie mam wątpliwości, że rodzice tych blokersów uznają swoje dzieci za najświętsze. Tutaj dzielnicowy „oddał” (zakładając, że reagował na zachowanie gówniarzy) – i ma za swoje. Czekać tylko, aż na dzielnicowego i pozostałych trzech policjantów biorących udział w sprawie „ktoś” napadnie, i będzie kolejna szopka w TV.

Chciałbym, żeby policjanci swobodnie działali w granicach prawa – żeby mogli stosować reakcję proporcjonalną do akcji, albo nawet minimalnie powyżej (serio, nie mam nic przeciwko rzuceniu na glebę i skuciu bezczelnego gówniarza). Szkoda tylko, że każda zasada będzie naginana przez psychopatów, którzy zawsze się wcisną gdzie nie powinni…

Twój adres email jest bezpieczny

Do rejestrowania się w różnego typu serwisach internetowych (rany ale ja nie znoszę tego rejestrowania się…) używam różnych adresów email – osobny dla każdego serwisu. Jedna z moich domen jest ustawiona w tryb catch-up, czyli zbiera emaile z wszystkich adresów, niezależnie co będzie napisane przed małpką. W ten sposób, bez dodawania za każdym razem nowego adresu, przy rejestracji podaję adres nazwa_serwisu@domena.

Rejestrowałem się tak od dawna, czekając kiedy któryś z tych adresów „wypłynie”. No i się doczekałem. Wcześniej owszem, dostawałem spamy teoretycznie od innych firm niż te, którym adresy dawałem, ale zawsze w ten czy inny sposób firmy te były powiązane, tudzież sprawa odbywała się zgodnie z regulaminem serwisu. A teraz dostałem email, który jest ewidentnym leceniem w kulki. Na adres plfoto@mojadomena dostałem reklamę odtwarzacza AllPlayer. W stopce tego mailingu jest dopisek „Otrzymałeś/aś tę wiadomość, ponieważ jesteś zapisany/a do newslettera ALLPlayer.org.” – to akurat odkryciem nie jest. Pytanie tylko czemu jestem do niego zapisany/a? Oczywiście, mogłem się kiedyś przez przypadek, z rozpędu, czy nawet rozmyślnie zapisać na ten newsletter, tylko czemu przy rejestracji bym podawał adres „plfoto”?

Nieładnie, panowie i panie plfoto, nieładnie.

PS. to już jest drugi spam, który dostałem od firmy niezwiązanej z plfoto na adres, który podałem przy rejestracji w tym serwisie, ale już nie pamiętam czego dotyczył pierwszy, więc nie będę się na niego powoływał.

Preferencje alkoholowe

Trafiłem ostatnio na ciekawą mapkę, pokazującą preferencje alkoholowe w różnych krajach Europy:

Legenda:

Czerwony Wino
Żółty Piwo
Niebieski Wódka

Mapa jest o tyle ciekawa, że można z niej próbować wyciągać różne wnioski (zakładając oczywiście, że jest ona poprawna). Na przykład, można uznać, że wino jest popularne tam, gdzie mogło być faktycznie uprawiane (południe kontynentu), a z kolei wódka jest lubiana tam, gdzie jest zimno. Ciekawi mnie podział Polski na strefy wódki i piwa. Możliwe, że na piwną strefę zostały wyznaczone tereny „Ziem Odzyskanych„, gdzie teoretycznie tradycyjne niemieckie zamiłowanie do piwa może mieć głębsze korzenie, ale de facto te tereny obecnie zamieszkują ludzie przesiedleni z Kresów, Bieszczad itp. Bardziej sensowne dla mnie by było wytyczenie linii granicznej wódka-piwo na granicy zaboru rosyjskiego. Niestety nie mogę teraz tego nigdzie odszukać, ale czytałem gdzieś, że w Polsce generalnie wódka jako-taka nie była bardzo popularnym trunkiem, a rozkwit jej popularności przypadł właśnie na lata zaborów i później PRLu.

Tak czy tak – mapa jest ciekawa.

„Nowe” pociągi dla Kolei Mazowieckich

„Kolejarze z Bałkanów pozbyli się starych pociągów, które uznali za niezdatne do jazdy. Kupiły je… Koleje Mazowieckie. Polski przewoźnik wyda miliardy, by pociągi odnowić i zrobić z nich nowoczesne składy.”

(via [dziennik.pl])

Ja wiem, że na nowe pociągi pewnie ich nie stać. Ja wiem, że można zregenerować. Ja wiem, że to taniej. Ale coraz mniej się dziwię nabijaniu się z Polski na 4chanie i pochodnych, że jesteśmy „Europe’s Niggers”. Do nas trafiają wszystkie szroty Europy. Jeszcze jakiś czas temu to były samochody z Niemiec, więc można się pocieszać, że ma się „furę z Zachodu” (bo oczywiście dziadek-Niemiec w ciąży jeździł nią tylko raz w tygodniu do kościoła). Ale teraz jeszcze złom z Bałkanów, który był dla nich zbyt kiepski. Chociaż tu też nie ma co się dziwić – w końcu Bałkany już dawno przestały być „powojennym Sarajewem”, z którym wszystkim u nas się kojarzą. Sama Chorwacja ma więcej autostrad niż Polska, więc o różnicy poziomów nie ma co gadać.

Zmiana formy

Jeśli bym był bardziej artystą niż inżynierem, to pewnie bym napisał „blog w dotychczasowej formie wyczerpał się”. Ale jako że nie jestem, to napiszę po prostu, że wcześniejsza forma nie do końca mi odpowiadała, i postanowiłem ją zmienić/dopracować.

Co mi tak nie odpowiadało? Generalnie chodziło o to, że czasem miałem ochotę na krótką notkę, tylko kilkuzdaniową, ale jakoś takie krótkie notki, prawie twitterowe, nie pasowały mi do tego jak wyglądał blog wcześniej. Z kolei ograniczenie blipa/twittera do 140 znaków skutecznie zniechęcało do jakichkolwiek prób tworzenia szerszych wypowiedzi tamże.

W ten sposób powstało to co widać teraz – WordPress, ale w formie skróconej. Obszerniejsze teksty mogę spokojnie pisać w postaci „zajawka + read more”, albo i jako PDF (ale tu nie jestem przekonany).